Europosłanka przyznała na wstępie, że nie lubi skupiać uwagi na sobie i że za dużo o sobie napisała. Opowiadała o szczęśliwym dzieciństwie i szalonej młodości (nastoletnia Róża za zgodą rodziców podróżowała autostopem po Europie Zachodniej. Zwiedzała, pracowała i uczyła się języków). Znała osobiście Karola Wojtyłę, który bywał w jej rodzinnym domu.
Było również słowo o wyborach do europarlamentu: „Chciałabym, by elektorat poważnie podszedł do wyborów”.
Czy jest pani uparta – podpytywano. Odpowiedziała, że nie. Ale potrafi bronić swojego zdania i nie boi się go wyrażać.
Lubi góry. Ma m.in. dom w Zakopanem. Ostatnia przeczytana książka? „Wspomnienia Jacka Woźniakowskiego”. Jakim jest szefem? Wymagającym. Zatrudnia 7 osób, których traktuje szalenie poważnie i ma do nich ogromne zaufanie.
- Dzwonię do nich o nieprzyzwoitych godzinach. Są moją prawą ręką i podporą – chwaliła załogę.
W Chrzanowie życzono jej krzepy i optymizmu, którym ma zarażać innych.